poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 8.

Leżąc na kanapie z winem i zajadając się różnymi przekąskami, relaksuję się, oglądając dość dobry film. W między czasie robię sobie mani i pedicure. Zadowolona z chwili wytchnienia, cieszę się, że nareszcie nastał weekend i dopiero w poniedziałek będę zmuszona widzieć te przebrzydłe gęby Ivana i Travicy.
Gdy tak sobie leniuchowałam, ktoś nachalnie zaczął dobijać się do moich drzwi. Na początku siedziałam cicho, starając się ignorować tego palanta, żeby w końcu sobie odpuścił i poszedł, ale nie dawał za wygraną!
- Już idę! – krzyczę i ociężale podnoszę się z kanapy, a w myślach przeklinałam mojego „gościa”.
Otwieram drzwi i mnie zatyka. Oczy przybrały wielkość monet, a usta mimowolnie rozchyliły się w geście zaskoczenia. Mogłam spodziewać się wręcz wszystkiego, ale nie TEGO!
Wielki bukiet czerwonych róż, od których czuć intensywny zapach zasłania ponad pół twarzy mojego gościa. Mój wzrok błądzi między kwiatami, a jego ciemnymi oczami, które wydają się śmiać.
- Hej - mówi i oczami wyobraźni widzę jak uśmiecha się nieśmiało.
- Cześć - odpowiadam, a moje kąciki ust mimowolnie unoszą się.
Przez chwilę stoimy w zupełnej ciszy, aż Dragan przypomina sobie po co tu przyszedł i podaje mi bukiet, mówiąc: „To dla ciebie”. Dziwię się, ale odbieram kwiaty. Odwracam się i wchodzę z powrotem do mieszkania, a kiedy zauważam, że Travica nie przestąpił jeszcze progu drzwi, mam ochotę strzelić typowego plaskacza w twarz.
- Wejdziesz? – krzyczę z salonu, gdzie właśnie ustawiam wazon z kwiatami.
Nieśmiało uśmiecha się i wchodzi do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. W tym samym momencie zdaję sobie sprawę, że nie tylko wpuściłam Dragana do środka, ale również, że jestem dla niego miła.
Siatkarz stanął tuż za kanapą i schował dłonie do kieszeni spodni, podczas gdy ja powróciłam do swojej normalności. Wyprostowałam się i przyjęłam najbardziej obojętny wyraz twarzy jaki tylko umiałam.
- To teraz możesz mi powiedzieć, dlaczego kwiaty akurat od ciebie będą zdobiły mój salon – mówię i podchodzę do niego.
Zaciska usta i spuszcza głowę.
Jest nieśmiały? Ciekawe od kiedy?!
Staję przy Draganie, a pośladkami opieram się o podparcie sofy i nadal czekam, aż mi odpowie. W końcu jakby przełamuje się i unosi głowę, a jego ciemne oczy wpatrują się prosto we mnie.
- Miałaś rację – zaczyna. – Nie powinienem był opowiadać Ivanowi o nocy z tobą, nawet jeżeli się z nim przyjaźnię. To nie było fair – przerywa na moment i spogląda na bukiet, który przywlókł tutaj ze sobą. – Chciałem cię jakoś przeprosić, więc pomyślałem, że kwiaty ci się mogą spodobać… W końcu ty lubisz te wszystkie babskie rzeczy – milknie, a ja mam największą ochotę go pocisnąć, jednak jakoś się powstrzymuję.
Idę po kolejną butelkę wina, a przy okazji z kuchni zgarniam drugi kieliszek. Wracam do salonu, gdzie Travica bacznie obserwuje każdy mój ruch. Mam ochotę się zaśmiać, co czynię, bo już nie potrafię się powstrzymać.
- Skoro już tu jesteś… - wyciągam naczynie w jego stronę – to może się napijesz? Ze mną? – pytam, na co on uśmiecha się pewnie i kiwa głową na potwierdzenie.
Chyba już wrócił ten pewny siebie palant, którego znałam.
Zajmujemy miejsce na kanapie, gdzie Dragan nalewa sobie trunku. Ja w tym czasie szukam czegoś ciekawego w telewizji, bo film, który oglądałam przed przyjściem siatkarza właśnie się skończył. „Latam” po kanał, jednak jak na złość nic nie leci, więc Travica każe włączyć mi mecz Maceraty.
- Chcesz oglądać ten kabaret? Nie wystarczy ci, że w nim grasz? – pytam, za co zostaję mocno szturchnięta w udo.
- Lepszy kabaret niż jakaś żałosna telenowela, którą odstawiasz – odgryza się.
Mierzę go wzrokiem, a w tym samym czasie dłonią szukam poduszki, o którą się opieram. W końcu ją znajduję i łapię, by następnie wycelować nią prosto w twarz Travicy.
Przez chwile jest zaskoczony i nie wie co się stało, a ja nie potrafię powstrzymać się od śmiechu. Musiał jednak szybko się otrząsnąć, bo po chwili również i ja czuję, jak coś miękkiego i aksamitnego uderza mnie. Od razu poważnieję.
Żarty się skończyły.
Odwracam głowę w jego stronę i mierzę go chłodnym wzrokiem. Normalny człowiek, by się przestraszył i zaczął uciekać, ale on uśmiecha się cwaniacko i popija wino z kieliszka, poruszając brwiami.
- Chcesz wojny? To będziesz ją miał! – krzyczę i zaczynam walić go poduszką po głowie.
Serwuję mu niesamowitą serię ciosów. Słyszę jego prośby, abym przestała, które dzielą pojedyncze okrzyki „ała”, ale napędza mnie to jeszcze bardziej. Dziwię się, że przyjmuje te uderzenia z pokorą, a nie przystępuje do ataku.
W tym samym momencie, kiedy przez głowę przechodzi mi ta myśl, zaczyna mi oddawać. Nie ma poduszki, bo jedyną dostępna jest ta, którą ja go biję, więc zaczyna mnie łaskotać.
Trafił, bo jest to mój największy ból. Zaczynam zwijać się na kanapie, a po chwili mój brzuch boli mnie od ciągłego śmiechu. Dragana najwyraźniej to bawi, bo momentami śmieje się głośniej ode mnie.
Z każdą chwilą wiercę się coraz bardziej, a tym samym Travica swoim ciałem bardziej przydusza mnie do kanapy.
- Poddajesz się? – pyta z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie – mówię przez łzy, które ciekną mi po policzkach ze śmiechu. Jednak, kiedy ból brzucha jest nie do zniesienia, a ja mam wrażenie, że zaraz puszczę pawia, odzywam się znowu. – Nie! Dobra! Wygrałeś! Poddaję się… Już nie mogę…
Śmieje się głośno, ale przestaje mnie łaskotać. Szkoda tylko, że nadal leży na mnie.
Oddycham ciężko, próbując złapać oddech. Ten stu tonowy słoń mi tego zdecydowanie nie ułatwia. - Mógłbyś łaskawie ze mnie zejść? – grzecznie proszę.
- Nie – odpowiada i uśmiecha się zadziornie.
- A dlaczegóż to? – pytam już nieco bardziej wkurzona.
- Jestem Travica, biorę zawsze to, na co mam ochotę – odpowiada i łapczywie wpija mi się w usta.
~*~
Mimo lekkiego opóźnienia wrzucam rozdział 8. ;)

12 komentarzy:

  1. a już myślałam, że oni tak na poważnie zakopali wojenny topór. no, ale przecież to Travica :D taaak, zdecydowanie mógłby mnie tak najść, już darujmy sobie te habazie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dragan nieśmiały? Hahahaha, Travica bierze to na co ma ochotę :D Czeeeekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrucha Dragana była słodka. Dziwi mnie zachowanie Mo, Travica ją pociąga, otóż to :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jej ŚWIETNIE piszesz! Mój ulubiony blog! I to jeszcze z Draganem! Czekam na następny :) kiedy można się spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
  5. A już myślałam, że przemieni się w słodkiego faceta ze skruszoną minką... Nadzieja matką głupich! :P
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, gdyby był cały czas taki niewinny i słodki, to nie mógłby być on. Rozbraja mnie ta jego tu wladczosc. Oczywiście nie mogli sobie darować tych docinkow i wojen. No ale wiadomo. Kto się czubi, ten się lubi ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie! Mam nadzieję, że po takiej gadce jak na końcu będzie musial obejść się smakiem! Niech ona go pogoni dopóki się nie nauczy jak traktować kobiety!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja wiedziałam,że to się tak skończy, wiedziałam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje motto na kilka najbliższych dni --> "- Jestem Travica, biorę zawsze to, na co mam ochotę – odpowiada i łapczywie wpija mi się w usta."
    Dziewczyno skąd ty to wszystko bierzesz? :P
    Grzeczny Dragan, to niepasujący do siebie Dragan, a taki Dragan, to już nie Dragan :D - Coś mi dziwne to zdanie wyszło :D
    Chyba już nic nie będę pisać :P
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  10. A już myślałam, że przemówił ludzkim głosem skoro kupił kwiaty itp, a tutaj jednak nic się nie zmieniło ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam Twoje opowiadanie. ;d
    a już najbardziej teksty Mo i Dragana ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. no cholera , pisz ten 9 rozdział noooo

    OdpowiedzUsuń