Leżąc na kanapie z winem i
zajadając się różnymi przekąskami, relaksuję się, oglądając dość dobry film. W
między czasie robię sobie mani i pedicure. Zadowolona z chwili wytchnienia,
cieszę się, że nareszcie nastał weekend i dopiero w poniedziałek będę zmuszona
widzieć te przebrzydłe gęby Ivana i Travicy.
Gdy tak sobie leniuchowałam,
ktoś nachalnie zaczął dobijać się do moich drzwi. Na początku siedziałam cicho,
starając się ignorować tego palanta, żeby w końcu sobie odpuścił i poszedł, ale
nie dawał za wygraną!
- Już idę! – krzyczę i ociężale
podnoszę się z kanapy, a w myślach przeklinałam mojego „gościa”.
Otwieram drzwi i mnie zatyka. Oczy
przybrały wielkość monet, a usta mimowolnie rozchyliły się w geście
zaskoczenia. Mogłam spodziewać się wręcz wszystkiego, ale nie TEGO!
Wielki bukiet czerwonych róż,
od których czuć intensywny zapach zasłania ponad pół twarzy mojego gościa. Mój
wzrok błądzi między kwiatami, a jego ciemnymi oczami, które wydają się śmiać.
- Hej - mówi i oczami wyobraźni
widzę jak uśmiecha się nieśmiało.
- Cześć - odpowiadam, a moje
kąciki ust mimowolnie unoszą się.
Przez chwilę stoimy w zupełnej
ciszy, aż Dragan przypomina sobie po co tu przyszedł i podaje mi bukiet,
mówiąc: „To dla ciebie”. Dziwię się, ale odbieram kwiaty. Odwracam się i
wchodzę z powrotem do mieszkania, a kiedy zauważam, że Travica nie przestąpił
jeszcze progu drzwi, mam ochotę strzelić typowego plaskacza w twarz.
- Wejdziesz? – krzyczę z
salonu, gdzie właśnie ustawiam wazon z kwiatami.
Nieśmiało uśmiecha się i
wchodzi do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. W tym samym momencie zdaję
sobie sprawę, że nie tylko wpuściłam Dragana do środka, ale również, że jestem
dla niego miła.
Siatkarz stanął tuż za kanapą i
schował dłonie do kieszeni spodni, podczas gdy ja powróciłam do swojej
normalności. Wyprostowałam się i przyjęłam najbardziej obojętny wyraz twarzy
jaki tylko umiałam.
- To teraz możesz mi
powiedzieć, dlaczego kwiaty akurat od ciebie będą zdobiły mój salon – mówię i
podchodzę do niego.
Zaciska usta i spuszcza głowę.
Jest nieśmiały? Ciekawe od
kiedy?!
Staję przy Draganie, a
pośladkami opieram się o podparcie sofy i nadal czekam, aż mi odpowie. W końcu
jakby przełamuje się i unosi głowę, a jego ciemne oczy wpatrują się prosto we
mnie.
- Miałaś rację – zaczyna. – Nie
powinienem był opowiadać Ivanowi o nocy z tobą, nawet jeżeli się z nim
przyjaźnię. To nie było fair – przerywa na moment i spogląda na bukiet, który
przywlókł tutaj ze sobą. – Chciałem cię jakoś przeprosić, więc pomyślałem, że
kwiaty ci się mogą spodobać… W końcu ty lubisz te wszystkie babskie rzeczy –
milknie, a ja mam największą ochotę go pocisnąć, jednak jakoś się powstrzymuję.
Idę po kolejną butelkę wina, a
przy okazji z kuchni zgarniam drugi kieliszek. Wracam do salonu, gdzie Travica bacznie
obserwuje każdy mój ruch. Mam ochotę się zaśmiać, co czynię, bo już nie
potrafię się powstrzymać.
- Skoro już tu jesteś… - wyciągam
naczynie w jego stronę – to może się napijesz? Ze mną? – pytam, na co on
uśmiecha się pewnie i kiwa głową na potwierdzenie.
Chyba już wrócił ten pewny siebie
palant, którego znałam.
Zajmujemy miejsce na kanapie,
gdzie Dragan nalewa sobie trunku. Ja w tym czasie szukam czegoś ciekawego w
telewizji, bo film, który oglądałam przed przyjściem siatkarza właśnie się
skończył. „Latam” po kanał, jednak jak na złość nic nie leci, więc Travica każe
włączyć mi mecz Maceraty.
- Chcesz oglądać ten kabaret?
Nie wystarczy ci, że w nim grasz? – pytam, za co zostaję mocno szturchnięta w
udo.
- Lepszy kabaret niż jakaś
żałosna telenowela, którą odstawiasz – odgryza się.
Mierzę go wzrokiem, a w tym
samym czasie dłonią szukam poduszki, o którą się opieram. W końcu ją znajduję i
łapię, by następnie wycelować nią prosto w twarz Travicy.
Przez chwile jest zaskoczony i
nie wie co się stało, a ja nie potrafię powstrzymać się od śmiechu. Musiał
jednak szybko się otrząsnąć, bo po chwili również i ja czuję, jak coś miękkiego
i aksamitnego uderza mnie. Od razu poważnieję.
Żarty się skończyły.
Odwracam głowę w jego stronę i
mierzę go chłodnym wzrokiem. Normalny człowiek, by się przestraszył i zaczął
uciekać, ale on uśmiecha się cwaniacko i popija wino z kieliszka, poruszając
brwiami.
- Chcesz wojny? To będziesz ją
miał! – krzyczę i zaczynam walić go poduszką po głowie.
Serwuję mu niesamowitą serię
ciosów. Słyszę jego prośby, abym przestała, które dzielą pojedyncze okrzyki „ała”,
ale napędza mnie to jeszcze bardziej. Dziwię się, że przyjmuje te uderzenia z
pokorą, a nie przystępuje do ataku.
W tym samym momencie, kiedy przez
głowę przechodzi mi ta myśl, zaczyna mi oddawać. Nie ma poduszki, bo jedyną
dostępna jest ta, którą ja go biję, więc zaczyna mnie łaskotać.
Trafił, bo jest to mój
największy ból. Zaczynam zwijać się na kanapie, a po chwili mój brzuch boli
mnie od ciągłego śmiechu. Dragana najwyraźniej to bawi, bo momentami śmieje się
głośniej ode mnie.
Z każdą chwilą wiercę się coraz
bardziej, a tym samym Travica swoim ciałem bardziej przydusza mnie do kanapy.
- Poddajesz się? – pyta z
cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie – mówię przez łzy, które
ciekną mi po policzkach ze śmiechu. Jednak, kiedy ból brzucha jest nie do
zniesienia, a ja mam wrażenie, że zaraz puszczę pawia, odzywam się znowu. –
Nie! Dobra! Wygrałeś! Poddaję się… Już nie mogę…
Śmieje się głośno, ale przestaje
mnie łaskotać. Szkoda tylko, że nadal leży na mnie.
Oddycham ciężko, próbując
złapać oddech. Ten stu tonowy słoń mi tego zdecydowanie nie ułatwia. - Mógłbyś łaskawie ze mnie
zejść? – grzecznie proszę.
- Nie – odpowiada i uśmiecha
się zadziornie.
- A dlaczegóż to? – pytam już
nieco bardziej wkurzona.
- Jestem Travica, biorę zawsze
to, na co mam ochotę – odpowiada i łapczywie wpija mi się w usta.
~*~
Mimo lekkiego opóźnienia wrzucam rozdział 8. ;)
a już myślałam, że oni tak na poważnie zakopali wojenny topór. no, ale przecież to Travica :D taaak, zdecydowanie mógłby mnie tak najść, już darujmy sobie te habazie :D
OdpowiedzUsuńDragan nieśmiały? Hahahaha, Travica bierze to na co ma ochotę :D Czeeeekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSkrucha Dragana była słodka. Dziwi mnie zachowanie Mo, Travica ją pociąga, otóż to :D
OdpowiedzUsuńjej ŚWIETNIE piszesz! Mój ulubiony blog! I to jeszcze z Draganem! Czekam na następny :) kiedy można się spodziewać?
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że przemieni się w słodkiego faceta ze skruszoną minką... Nadzieja matką głupich! :P
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
Nie, gdyby był cały czas taki niewinny i słodki, to nie mógłby być on. Rozbraja mnie ta jego tu wladczosc. Oczywiście nie mogli sobie darować tych docinkow i wojen. No ale wiadomo. Kto się czubi, ten się lubi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O nie! Mam nadzieję, że po takiej gadce jak na końcu będzie musial obejść się smakiem! Niech ona go pogoni dopóki się nie nauczy jak traktować kobiety!
OdpowiedzUsuńA ja wiedziałam,że to się tak skończy, wiedziałam!
OdpowiedzUsuńMoje motto na kilka najbliższych dni --> "- Jestem Travica, biorę zawsze to, na co mam ochotę – odpowiada i łapczywie wpija mi się w usta."
OdpowiedzUsuńDziewczyno skąd ty to wszystko bierzesz? :P
Grzeczny Dragan, to niepasujący do siebie Dragan, a taki Dragan, to już nie Dragan :D - Coś mi dziwne to zdanie wyszło :D
Chyba już nic nie będę pisać :P
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
A już myślałam, że przemówił ludzkim głosem skoro kupił kwiaty itp, a tutaj jednak nic się nie zmieniło ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje opowiadanie. ;d
OdpowiedzUsuńa już najbardziej teksty Mo i Dragana ^^
no cholera , pisz ten 9 rozdział noooo
OdpowiedzUsuń