Wchodzę do mieszkania, trzaskając drzwiami. Nerwowo zdejmuję
szpilki i rzucam je gdzieś na bok, pod ścianę. Szybko wpadam do pokoju,
rzucając niechlujnie swoją torebkę na kanapę, przez co cała jej zawartość
rozsypuje się na sofę, a część turla się po podłodze. Nie zwracam na to uwagi.
Dobiegam do kuchni i z szafki wyjmuję jeden kieliszek. Kładę go na blacie i idę
do barku, skąd zabieram butelkę wina.
Siadam na kanapie i nalewam trunku do kieliszka. Pochłaniam całą
jego zawartość za jednym razem. Podobnie jest z drugim kieliszkiem, trzecim,
czwartym… W końcu rezygnuję ze szkła i odkładam kieliszek na stolik przede mną.
Piję jeszcze kilka łyków z gwinta i sięgam pilot od telewizora.
Mam dość facetów. W prawdzie obiecywałam, że się zmienię, ale… dla
mnie już nie ma nadziei. Jestem niezależna i dobrze mi z tym, a że szanowny pan
Tieri, jeden z największych biznesmenów na świecie nie doczeka się wnuków, to już
nie mój problem.
Przeskakuję z jednego programu, na drugi, co chwila popijając
winko. W telewizji oczywiście nic ciekawego nie leci. Zatrzymuję się na jakimś
sportowym programie, gdzie akurat pokazują jakiś stary mecz tenisa.
Wino, nuda, spokój, brak popieprzonych idiotów obok mnie, którzy
zawsze myślą tylko o jednym, sprawiają że cała złość powoli ustępuje. Nie mam
już takiej ochoty zabić Dragana i Ivana.
Pierwsza butelka napoju właśnie się skończyła, więc leniwie wstaję
z miejsca i znowu podchodzę do barku. Rozglądam się po jego wnętrzu, szukając
czegoś innego, mocniejszego. Jak na złość niczego takiego nie ma, więc biorę
dwie butelki wina. Jedna na zapas, żebym znowu nie musiała wstawać.
Wracam na miejsce akurat w momencie, kiedy mecz dobiega końca. Nie
mam siły przełączyć na coś innego, więc zostaje to, co jest… Reklama proszku do
prania, jakiegoś batonika, okien. W końcu puszczają coś związanego ze sportem…
stary mecz siatkówki.
Śmieję się, sama nie wiedząc dokładnie z czego.
- Chyba zawsze będę już skazana na twój gówniany, zarośnięty ryj – mruczę pod
nosem, gdy na ekranie pojawia się Travica. – Ty jesteś całkiem ładny, ale tobie
pierwszemu przypierdolę przy najbliższej okazji – dodaję na widok Zaytseva.
Rozkręcam się wraz z rozwojem meczu. Komentuję wszystko co się da.
- Zjebałeś! – śmieję się do telewizora. – Ty zawsze wszystko
zjebiesz! W ogóle to sam jesteś zjebem – stwierdzam i w tym samym momencie
słyszę dzwonek do drzwi.
Wstaję od niechcenia i otwieram drzwi.
- Czego?! – drę się.
Nie mogę już nic więcej dodać, bo ktoś momentalnie obejmuje moja
twarz dłońmi i bezprawnie wpija się w moje usta. Jestem na tyle pijana, że nie
mam siły się opierać. Zastawiam się, kto mnie całuje, kiedy dociera do mnie
znajomy zapach. Już wiem, kim on jest. Odrywa się ode mnie i odchodzi. Wszystko
załatwił bez słowa, tak po prostu…
Zamykam drzwi, ale nie ruszam się z miejsca. Jestem zbyt
oszołomiona. W końcu dociera do mnie rzeczywistość.
- Dragan Travica zdobywa punkt! – słychać głos komentatora.
- I to jest jego ostatni punkt…
~*~
Jest krótki, ale to już rozdział 6.! :D
Zapraaaaszam do głosowania na bohatera mojego kolejnego bloga ;)
Zapraaaaszam do głosowania na bohatera mojego kolejnego bloga ;)
Myślę, że Dragan jednak zdobędzie u niej parę punktów! Ba, nawet parę gwoździ wbije:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jaka będzie jej zemsta :D
OdpowiedzUsuńMnie to zastanawia, czy Dragan wie, czego on właściwie chce.
OdpowiedzUsuńAle ma tupet ! Wpada i całuje, ciekawe co będzie w następnym.
OdpowiedzUsuńMo i jej komentarze Zaytseva i Travicy :D
OdpowiedzUsuńZemsta będzie słodka ;D
Dragan zdobędzie u niej nie jeden punkt, tylko pytanie czy wszyscy wiedzą czego chcą? ;)
OdpowiedzUsuńOna ucieka. Tylko czy to ma sens? Drgań zdobył punkt. Mam nieodparte wrażenie, że nie ostatni...
OdpowiedzUsuń*Dragan oczywiście ;) słownik mnie na siłę poprawia ;)
UsuńKurczaki, tak nie wolno, no:D Żeby tak sobie dzwonić do drzwi, czekać aż ktoś otworzy, a potem się bez ceregieli wpić w usta i nie przestawać przez dłuższą chwilę... A jak by to był ktoś inny, to co byś Dragan zrobił, co?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Chyba zostawiłaś u mnie informacje o Twoim opowiadaniu, jeśli się nie mylę ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie dotarłam i nadrobiłam te kilka rozdziałów. Noo powiem Ci, że bardzo mi się podoba. Sama mam na imię Monika, ale jeśli ktoś mówiłby do mnie "Mo"- nie wiem co bym mu zrobiła :P
Czego chce Dragan? Zastanawiam się. Tu niby przygoda na jedną noc, zaproszenie na randkę, na bal, ten pocałunek...
Sama chciałabym kiedyś otworzyć drzwi od mieszkania i żeby spotkało mnie coś takiego hahaha
Dodaję Cię do obserwowanych i czekam na następny, o którym nie musisz mnie informować, bo będę na bieżąco.
Buziaki :*