Powoli otwieram swoje zaspane
oczy. W duchu dziękuję, że wszystko jest znajome: kolor ścian, meble, bałagan…
Zadowolona uśmiecham się pod nosem i przewracam na plecy.
Luźno rzucam swoją prawą ręką
na miejsce obok mnie. Zamiast na miękką pościel, moja dłoń natrafiam na coś
twardego, co pod wpływem uderzenia wydaje z siebie cichy, prawie niesłyszalny
jęk. Powoli odwracam głowę. Jestem zbyt senna, żeby cokolwiek do mnie
docierało.
Obok mnie leży mężczyzna, na
oko przed trzydziestką. Ma krótko ostrzyżone, ciemnawe włosy i kilkudniowy
zarost. Śpi z łagodnym wyrazem twarzy i lekko rozchylonymi ustami. Jest wysoki, nawet bardzo, bo nogi wystają mu
poza krawędź mojego łóżka. Kołdra zakrywa tylko jego biodra i kawałek ud, przez
co można zobaczyć mięśnie wyrzeźbione na brzuchu. Ramiona też wyglądają na
silnie zbudowane. Leży na plecach, z lewą dłonią położoną na klatce piersiowej.
Druga ręka swobodnie zwisa z łóżka, gdzie opuszkami palców dotyka mój jedwabny
szlafrok.
Powoli i ostrożnie, byleby
tylko nie obudzić mojego gościa, wymykam się z łóżka. Po cichu, na palcach
podchodzę do miejsca, gdzie porozrzucane są nasze rzeczy. Sięgam swój szlafrok
i delikatnie wysuwam go spod dłoni
mężczyzny. Zakładam go na swoje nagie ciało i obwiązuję pasek w talii. Na
drugim końcu pokoju dostrzegam poduszkę. Mała, czerwona, delikatna w dotyku.
Mama wręczyła mi ją na pożegnanie, ponoć sama dostała ją od babci w dniu
swojego ślubu i ma przynosić szczęście w związku.
Już normalnym krokiem podchodzę
do szafy, przy której leży ten prezent
pożegnalny. Sięgam po niego i trzymając poduszkę w dłoniach, podchodzę do
łóżka. Staję tuż przy nogach mężczyzny, skąd mam doskonały widok na jego
niewinny wyraz twarzy. Bez większych wyrzutów sumienia zamachuję się i rzucam
poduszką wprost w jego słodką buźkę.
Wzdycha głęboko i prawą ręką,
która beztrosko zwisała z łóżka na ziemię, chwyta miękki przedmiot. Zdejmuję
poduszkę z twarzy i wyrzuca ją wprost na mnie. Robię szybki unik, przez co
prezent pożegnalny uderza o ścianę i upada na podłogę.
- Zamach na czyjeś życie? To
jest karalne – stwierdzam niemiłym tonem i zaplatam ręce na piersiach.
- Mógłbym powiedzieć to samo –
prycha mężczyzna i uśmiecha się sztucznie, na co mierzę go wzrokiem.
Siada na skraju łóżka i zakrywa
się kołdrą. Zaczyna rozglądać się po pokoju, aż w końcu jego spojrzenie
zatrzymuję się na jeansowych spodniach beztrosko wiszących na drzwiach szafy.
- Mogłabyś? – pyta, ruchem
głowy wskazując na ubranie.
Wzdycham głośno i sięgam po
jego część garderoby. Rzucam mu spodnie na łóżko, a dłonie opieram na biodrach.
- Pójdę wziąć prysznic, a kie…
- Mogę z tobą? – przerywa mi i
uśmiecha się zadziornie.
- Nie – odpowiadam krótko i bez
grama życzliwości w głosie.
Przysięgam, że jeżeli on zaraz
nie zniknie mi z oczu to strzelę go patelnią w ten jego pusty łeb.
- Jakaś ty miła… - stwierdza i
chwyta swoje spodnie.
- Koleś – rzucam wściekle. Moja
cierpliwość się właśnie skończyła. –
Drzwi są na wprost, kiedy skończę brać prysznic, ciebie ma tu nie być.
- Dragan jestem, jakby co! –
krzyczy za mną.
- Nie ważne – obojętnie macham
ręką.
Odwracam się na pięcie i
szybkim krokiem wychodzę z sypialni. Po drodze zgarniam jakiś ręcznik, który
leży na półce w szafie i świeżą bieliznę.
Zamykam drzwi od łazienki i od
razu opieram się o nie plecami. Zamykam oczy i biorę kilka głębokich wdechów.
Koniec z jednorazowymi przygodami, obiecuję sobie, najwyższy czas wziąć się za
siebie. Podchodzę do kabiny prysznicowej i odkręcam wodę. Mam ochotę zatracić
się w zupełnie innym świecie, odizolować od tego, co się tu dzieje, a przede
wszystkim od swoich złych nawyków.
Czas mi na to nie pozwala,
dlatego biorę jedynie szybki prysznic. Wychodzę z łazienki nakryta szlafrokiem
i powoli, na palcach sprawdzam każde z pomieszczeń w mieszkaniu. Nigdzie go nie
ma, poszedł.
Z ulgą wypuszczam powietrze z
płuc. Uśmiecham się pod nosem i kieruję w stronę sypialni, gdzie z szafy
wyjmuję jakąś sukienkę w kolorze mięty. Bez rękawów, zapinana z tyłu na zamek.
Sięga mi trochę przed kolana.
Po kwadransie jestem już gotowa
do wyjścia, ubrana i umalowana. Z oparcia krzesła zabieram swoją torebkę i
pakuję do niej kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Przewieszam ją przez ramię i
wychodzę z mieszkania. Wsiadam do windy i zjeżdżam na sam dół. Po drodze, na
trzecim piętrze dołącza do mnie jakiś facet. Ma na sobie niebieski T-shirt i
ciemne dresowe spodnie. W dłoni trzyma jakiś sprzęt, chyba mp4, do którego
podłączone są białe słuchawki. Staje tuż obok mnie, mimo że w windzie jest
jeszcze sporo miejsca. Nie spuszcza ze mnie wzroku, przez co czuję się trochę
nieswojo. Zaczynam się modlić, żeby winda się zatrzymała. Nieważne gdzie,
byleby tylko stanęła.
W końcu drzwi rozsuwają się, a
ja mogę opuścić cały ten budynek. Szybko wychodzę na zewnątrz i wsiadam do
swojego samochodu. Srebrna Honda Accord Sedan – prezent od taty z okazji
ukończenia studiów z wyróżnieniem.
Z niewielką pomocą GPS-u
dojeżdżam na miejsce. Trzeba przyznać, że cały ten budynek robi wrażenie. Ale
czemu tu się dziwić: wielka hala, wielki klub. Wychodzę z auta i swoje kroki
kieruję do wejścia głównego. Nie obyło się też bez wzroku przechodniów.
Wchodzę do środka. W oczy od
razu rzuca mi się panująca tam szarość. Jedynie drzwi mają jasny odcień drewna.
Rozglądam się dookoła i na drugim końcu korytarza zauważam grupkę mężczyzn. Każdy
z nich jest nieprzeciętnie wysoki i ma przewieszoną torbę przez ramię. Zaczynam
się zastanawiać, co ja tu robię, skoro nawet nie wiem jak wyglądają tutejsi
siatkarze, o zarządzie klubu już nie mówiąc.
Nagle jeden z mężczyzn odwraca
głowę i nasze spojrzenia spotykają się. Dociera do mnie, że gdzieś już
widziałam tę twarz, tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie.
Zamieram, wszystko już wiem…
- Dragan… – szepczę, a w głębi
duszy mam ochotę się zabić za swój durnotę.
~*~
Punkt 20:30 historia rusza pełną parą :D Mam tylko nadzieję, że nie zniechęcicie się moim słabym piórem ^^ Śmiało komentujcie nawet jeżeli rozdział nie przypadnie Wam do gustu.
PS Rozdziały będą się ukazywać co poniedziałek o godzinie 20:30 ;) Zapraszam! ;D
jakim słabym piórem, kobieto!! to jest boskie :D i wcale nie piszę tak przez moją słabość do chomika...tfu, do Dragana :D no to się porobiło, teraz Drago będzie ją prześladował na każdym kroku, bo to taka menda wredna :D czekam z niecierpliwością na poniedziałek i zapraszam do siebie :D
OdpowiedzUsuńTo się wkopała :D Ciekawa jestem co dalej, Dragan nie da jej żyć xD
OdpowiedzUsuńHahahah, nocka z Draganem, powiadasz? Ale się będzie działoo, ciekawe co będzie dalej, czekam na next :) Pozdroo ;)
OdpowiedzUsuńBiedny Dragan :D Niezłe ziółko z tej Moni ^^ Tak czy inaczej ma pozamiatane w pracy, Dragan, spisz się, heheh.
OdpowiedzUsuńHa tak to jest z przygodami na jedną noc, że nigdy nie wiesz gdzie potem takiego kochanka spotkasz:). Oni spotkali się dość szybko i na ich szczęście nie ostagtni raz!
OdpowiedzUsuńsłabe pióro?? Nie! Dobre, nawet bardzo dobre!
http://blogniemoralny.blogspot.com/
Wcale to pióro nie jest złe, opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie. Czekałam aż ktoś napisze coś o Draganie, no i mam. Do poniedziałku. Pozdrówka :*
OdpowiedzUsuńJestem tu z polecenia i pewnie zostanę do końca ;)
OdpowiedzUsuńPrzygody na jedną noc właśnie się tak kończą. Nie wiadomo gdzie później spotkamy towarzysza miłosnych uniesień, który był potrzebny na jedną noc ;) Tutaj będą się widywać codziennie ;)
Jestem ciekawa co dalej :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
estkka.blogspot.com